|
Obrona Wybrzeża 1939 r. Forum o Obronie Wybrzeża ma na celu skupienie w jednym miejscu jak największej ilości informacji o wszystkim co związane z LOW. Dzielenie się zdobytymi informacjami - a tym samym niesienie pomocy innym zainteresowanych tematem. |
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Berlin
starszy strzelec
Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 1577
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: GdYnIa
|
Wysłany: Sob 14:20, 22 Wrz 2007 Temat postu: HONOR POLSKIEGO OFICERA |
|
|
Nasz Dziennik 10-10-2005
W nocy z 5 na 6 października 1939 r., gdy otoczona przez Niemców Samodzielna Grupa Operacyjna "Polesie" szykowała się do złożenia broni, jeden z oficerów, kpt. Kazimierz Górecki, wynajętą dwukołową bryczką przedostał się spod Kocka do znajdującego się w odległości 20 km majątku Żminne, gdzie przebywały jego żona i córka. Po pożegnaniu się z rodziną oficer wrócił do oddziału, aby dzielić los towarzyszy broni. Po wojnie, spędzonej w niemieckiej niewoli, przyjechał do kraju jednym z pierwszych transportów. Najbliższych ujrzał po blisko 6 latach rozłąki.
Weteran walk niepodległościowych
Kazimierz Górecki powrócił do SGO "Polesie" pomimo rozkazu gen. Franciszka Kleeberga, że żołnierze niezwiązani ze swoimi oddziałami mogą na własną rękę przebijać się z okrążenia. Tak nakazywał mu oficerski honor. Jak wspomina po latach Hanna Górecka, córka kapitana, "był to nadzwyczajny ojciec, mąż i opiekun rodziny (...), dla którego zawsze w czasie pokoju rodzina była najważniejsza. Natomiast w czasie wojny, zarówno polsko-bolszewickiej, jak i II wojny światowej, dobro Ojczyzny było dla Ojca na pierwszym miejscu".
Zbrojną walkę o niepodległą Polskę Kazimierz Górecki rozpoczął na początku 1918 r., kiedy jako 20-letni chorąży, po zapisaniu się do formacji polskich na Wschodzie, z polecenia Związku Wojskowych Polaków walczył w obronie Kijowa przed bolszewikami. Wsławił się odwagą, gdy 7 lutego 1918 r. na kilka godzin przed wymarszem oddziału polskiego z Kijowa, wobec braku koni do transportu armat, zorganizował ośmioosobową grupę ochotników i po przedostaniu się do części miasta zajętego już przez bolszewików, nie zważając na silny ostrzał nieprzyjaciela, uprowadził kilka koni, co pozwoliło Polakom na wywiezienie z miasta armat. Za ten czyn otrzymał Krzyż Walecznych, a we wniosku o przyznanie mu tego odznaczenia napisano: "Czyn ten jest tym więcej zasługujący na odznaczenie, że spełnił go por. Górecki bez żadnego rozkazu kierując się tylko swoją intuicją".
Pod koniec kwietnia 1918 r. Górecki skorzystał z urlopu akademickiego i w kwietniu 1918 r. powrócił na Uniwersytet Kijowski, by kontynuować przerwane studia prawnicze. Nie na długo, gdyż już w listopadzie tego roku wstąpił jako ochotnik do Wojska Polskiego w Rembertowie. Uczestniczył w rozbrajaniu Niemców na ulicach Warszawy, a następnie został komendantem pociągu pancernego "Zagończyk", którym dowodził do końca lutego 1919 r., walcząc z Ukraińcami pod Rawą Ruską, Bełzem i Żółkwią.
Po miesiącu znów stanął do walki, tym razem z bolszewikami. W kwietniu 1919 r., w czasie walk o Lidę, zapisał piękną kartę wojenną, dokonując bohaterskiego czynu, za który został odznaczony Orderem Virtuti Militari i kolejnym Krzyżem Walecznych. Kierując ogniem polskich baterii, najpierw unieruchomił dwa pociągi pancerne wspierające broniących się bolszewików, a następnie po przekazaniu dowództwa innemu oficerowi wraz z kilkoma ochotnikami zdobył jeden z pociągów i wykorzystując jego działa, ostrzeliwał zajęte przez bolszewików koszary, "czym się znacznie przyczynia do zdobycia Lidy" - jak napisano w rozkazie Dowództwa 6. Armii z 17 maja 1921 r.
Po ponaddwuletniej służbie w 8. pułku artylerii polowej 29 grudnia 1920 r. Kazimierz Górecki na własną prośbę został zwolniony z Wojska Polskiego w celu kontynuowania studiów prawniczych. Za udział w walkach o niepodległą Polskę został odznaczony m.in. Krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari V klasy i czterokrotnie Krzyżem Walecznych. Otrzymał też w 1933 r. Medal Niepodległości.
Ojczyzna wymaga ofiar
Wojna znów pochłonęła Kazimierza Góreckiego w 1939 r. Od pierwszych chwil agresji hitlerowskiej na Polskę jako kapitan rezerwy starał się o przydział do wojska. Wobec trudności w otrzymaniu w Warszawie karty mobilizacyjnej, zostawił żonę z 3-letnią córeczką u znajomych w majątku Żminne, a sam ruszył w kierunku wschodnim z zamiarem podjęcia walki z wrogiem. Do Wojska Polskiego wstąpił jako ochotnik w Kowlu. Stamtąd udał się do Równego, potem z innymi oficerami zamierza przedostać się do walczącej Warszawy. W końcu po przyłączeniu się do SGO "Polesie" gen. Kleeberga został przydzielony jako kapitan artylerii do sztabu dywizjonu artylerii. Niestety, są to już ostatnie akordy wojny 1939 r. Grupa gen. Kleeberga w czasie kilkunastu dni marszu w rejon ostatniego zgrupowania w okolicach Kocka stoczyła wiele walk z Niemcami i Sowietami, przeważnie wychodząc z nich zwycięsko. Również w bitwie pod Kockiem Wojsku Polskiemu udało się ostatecznie wywalczyć przewagę na przeciwnikiem, jednak z powodu braku amunicji i jakichkolwiek dalszych perspektyw powodzenia dowódca podpisał akt kapitulacji.
Dla kpt. Góreckiego rozpoczął się blisko 6-letni okres niewoli. W obozach jenieckich w Answalde i Gross Born przez 4 lata przewodniczył zakonspirowanemu Oficerskiemu Sądowi Koleżeńskiemu dbającemu o morale i zachowanie zgodne z honorem polskiego żołnierza. Na początku 1945 r., po morderczym, 700-kilometrowym marszu został osadzony w stalagu w Sandbostel pod Bremą, a następnie w oflagu w Lubece, skąd schorowanego uwolniły wojska brytyjskie.
Godne życie w trudnych czasach
Do rodziny przyjechał jednym z pierwszych transportów. W Polsce zastał system totalitarnego zniewolenia, który uniemożliwił mu kontynuowanie przedwojennej praktyki adwokackiej. Choć został umieszczony na liście adwokatów, ze względu na porządek polityczny do końca życia pracował jako radca prawny. W PRL stronił od wszelkiej działalności politycznej i mimo presji otoczenia, a nawet czasowej utraty pracy, nie wstąpił do żadnej z partii ani do ZBoWiD-u.
Kompetencje prawnicze, a także prawość charakteru, bezprzykładna uczciwość i honor pozwoliły mu jednak osiągnąć niebywały autorytet zawodowy. Od 1949 r. był członkiem Sekcji Prawnej i Polityki Arbitrażowej przy Polskiej Izbie Handlu Zagranicznego, a o ogromnym zaufaniu, jakim obdarzano go w kraju i za granicą, świadczyć może fakt, że także na wniosek firm zagranicznych był powoływany na superarbitra w sporach o setki tysięcy dolarów.
Przez dziesiątki lat panowania komunistów w Polsce prawdziwi bohaterzy naszej najnowszej historii byli nieznani szerszym kręgom społecznym. Budujące przykłady ich życia mogły służyć za wzorce tylko najbliższemu otoczeniu. Nie ulega wątpliwości, że warto przywracać narodowej pamięci postacie miary Kazimierza Góreckiego, dla którego oficerski honor, niewzruszona wierność wartościom patriotycznym i polskiej tradycji stanowiły stały punkt odniesienia przez całe życie. Dlatego dobrze się stało, że postać kpt. Góreckiego, artylerzysty i prawnika, doczekała się opracowania w postaci książkowej. Było to tym bardziej wskazane, że w wydanych kilka lat temu wspomnieniach innego zasłużonego weterana polskich walk o niepodległość, Andrzeja Kownackiego, znajduje się szereg nieścisłości dotyczących zarówno osoby Kazimierza Góreckiego, jak również historycznych uwarunkowań, w jakich obu tym żołnierzom przyszło walczyć o wolną Polskę. Wydana monografia poświęcona Kazimierzowi Góreckiemu prostuje wiele z nich. Dlatego lekturę książki Andrzeja Kownackiego pt. "Czy było warto? Wspomnienia" wydanej w 2000 r. przez TN KUL warto uzupełnić przeczytaniem nieco krótszej, ale znacznie lepiej udokumentowanej historycznie książki poświęconej Kazimierzowi Góreckiemu.
Adam Kruczek
Marcin Gruszka, Kpt. Kazimierz Górecki (1896-1978) artylerzysta i adwokat. Niespokojne życie w niespokojnych czasach, Warszawa 2004.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|