Forum Obrona Wybrzeża 1939 r. Strona Główna

Obrona Wybrzeża 1939 r.
Forum o Obronie Wybrzeża ma na celu skupienie w jednym miejscu jak największej ilości informacji o wszystkim co związane z LOW. Dzielenie się zdobytymi informacjami - a tym samym niesienie pomocy innym zainteresowanych tematem.
 

Sikorski. Wojna domowa na emigracji

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Obrona Wybrzeża 1939 r. Strona Główna -> Ciekawe strony i inne tematy
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Berlin
starszy strzelec
starszy strzelec



Dołączył: 25 Sty 2006
Posty: 1577
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: GdYnIa

PostWysłany: Śro 12:44, 21 Kwi 2010    Temat postu: Sikorski. Wojna domowa na emigracji

Sikorski. Wojna domowa na emigracji
Roman Daszczyński
2009-09-04



12 maja 1935 r. generał Sikorski dostaje oficjalny zakaz pojawiania się na pogrzebie marszałka Piłsudskiego. Sierpień 1939 r. Sikorski prosi naczelnego wodza o przydział do jakiejkolwiek jednostki. Ale zostaje potraktowany jak powietrze. Kiedy już jako premier na uchodźstwie zamyka przeciwników politycznych na irlandzkiej wyspie, jego wrogowie mówią: To zemsta


Z piątego piętra leci cztery-pięć sekund. Ciało głucho uderza o trotuar. Nowojorczycy, którzy przechodzą w pobliżu budynku przy Riverside Drive 3, przystają zszokowani. Jest 1 lipca 1942 r. Człowiek, który umiera na chodniku, to generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski, adiutant i przyjaciel marszałka Piłsudskiego. Następnego dnia miał lecieć na Kubę, zostać tam ambasadorem - tak jak chciał gen. Władysław Sikorski, premier polskiego rządu na uchodźstwie.

Sikorski ma wielu wrogów. Po samobójstwie mówią, że premier emigracyjnego rządu postanowił upokorzyć człowieka, który kiedyś stał najbliżej Piłsudskiego - a teraz, mimo że stuknęła mu sześćdziesiątka, chciał tylko frontowego przydziału. Ale Sikorski bawił się z Wieniawą jak kot z myszą. Obiecał, że załatwi mu funkcję w armii, a potem zamilkł na długie miesiące. Więc Wieniawa nauczył się introligatorstwa, żeby jego żona i córka nie głodowały.

Co musi siedzieć w tym Sikorskim? - zastanawiają się jego przeciwnicy. Przecież też ma żonę i córkę, i nawet jest z tego samego rocznika, 1881. Ale przyszedł jak diabeł z cyrografem: No, Wieniawa, teraz zobaczymy, jaki z ciebie patriota - podobno nawet w obsłudze cekaemu gotów jesteś służyć dla ojczyzny. Ale ja cię nie chcę w mojej armii, tak jak innych twoich przyjaciół od Piłsudskiego, "sanatorów". Byłeś ambasadorem w Rzymie, teraz możesz być w Hawanie. Tylko podpisz.

I Wieniawa podpisał. Ale nie wytrzymał upokorzenia.

Tak mówią.

Jednak przeciwnikom nie chodzi tylko o Wieniawę. Zarzucają Sikorskiemu, że we Francji w 1940 r. pozwolił zniszczyć polską armię i odpowiada za to, że do Anglii dotarło tylko 15 tys. żołnierzy. Z osiemdziesięciu.

I to, że pozwolił Churchillowi kupczyć naszymi Kresami, Wilnem, Lwowem.

Że paktował ze Stalinem.

A do tego zamykał przeciwników w obozach odosobnienia. Oni chcieli się bić, ale Sikorski postanowił rozliczyć się z "niepewnymi politycznie". Zsyłał ich na wyspę pod Glasgow, razem z niezdatnymi z różnych powodów do służby, nawet z podejrzanymi o zboczenia seksualne, drobne kradzieże, tchórzostwo. Trzymał miesiącami bez wyroku, w podartych trzewikach i przetartych ubraniach. Wychodzili stamtąd wyniszczeni.

Fakt, dostał przed wojną od Marszałka w tyłek. Ale czy to powód, żeby na obczyźnie, w czas narodowej tragedii, mścić się na rodakach?

Bo cóż to jest jak nie zemsta?

Wojna z Piłsudskim

Rok 1923. Marszałek Sejmu Maciej Rataj notuje: "Wojna z Piłsudskim rozwija się na ostro. Sikorski chwali się, że wojsko ma za sobą, nawet dawnych piłsudczyków, którzy się do niego zgłaszają".

A jeszcze przed kilku miesiącami marszałek pisał o Sikorskim: "Inteligentny, żywy umysł, lekki charakter obok wielkiej ambicji. (...) Umie i lubi rozkazywać i przy swej obrotności daje sobie łatwo radę w prawie każdej sytuacji".

Piłsudski z Sikorskim znają się od szesnastu lat, jeszcze z niepodległościowej roboty w Galicji. Z Komendantem sprawy mają się prosto - dla posłusznych jest jak ojciec, surowy, ale ojciec. Jednak Sikorski, ambitny chłopak z ubogiej rodziny, chce więcej, niż daje Piłsudski. W 1916 r., gdy Komendant zrywa z Wiedniem na rzecz sojuszu z Niemcami, Sikorski dostaje awans na austriackiego pułkownika i prowadzi dla legionów werbunek w Piotrkowie. Dla Piłsudskiego to marnowanie polskiej krwi - na jego zlecenie Wieniawa-Długoszowski pisze i kolportuje wiersze ośmieszające Sikorskiego.

W czasie wojny polsko-bolszewickiej 1920 r. urazy idą w niepamięć. Pułkownik Sikorski jest jednym z najlepszych dowódców na froncie, jego 5. Armia wykonuje błyskotliwe posunięcia i gromi czerwonych. Sikorski czuje się współautorem zwycięstwa. Przyjaźni się z gen. Tadeuszem Rozwadowskim, który opracował strategiczny plan rozbicia bolszewickich armii. Obaj ze zdumieniem obserwują, jak laury zgarnia Piłsudski.

Komendant bierze Sikorskiego pod swoje skrzydła, mianuje szefem sztabu, promuje na generała dywizji. A kiedy w grudniu 1922 r. zamordowany zostaje prezydent RP Gabriel Narutowicz, Sikorski zostaje na pół roku premierem, mimo sprzeciwu sejmowej prawicy, za to za zgodą Piłsudskiego. Doprowadza do uznania wschodnich granic Rzeczypospolitej przez mocarstwa zachodnie. Jako minister w jego rządzie Władysław Grabski przygotowuje założenia reformy monetarnej. Ale mówi się o Sikorskim, że jest próżny, lubi przechwałki, uwielbia klakierów. Do Piłsudskiego docierają plotki, jakoby ambitny generał chciał zająć jego miejsce.

Wkrótce Sikorski wiąże się ze zwalczającą go dotychczas prawicą i wchodzi do nowego rządu jako minister spraw wojskowych. Zaczyna forsować ustawę, która ma odebrać Piłsudskiemu kontrolę nad armią. Komendantowi trudno ze spokojem znosić taką bezczelność - Sikorski to dla niego niewdzięcznik i zdrajca.

Podczas przewrotu majowego 1926 r. gen. Sikorski jest dowódcą we Lwowie. Nie wysyła swoich żołnierzy przeciwko Piłsudskiemu, ale i tak jego kariera jest skończona. Zostaje pozbawiony dowództwa, jego pobory są zmniejszone o połowę. Nie podają mu ręki.

Komendant twardo tłumi opozycję, wielu zamyka w więzieniu, dochodzi do procesów politycznych. A Sikorski działa w opozycji, jest współzałożycielem antysanacyjnego Frontu Morges.

We Francji wciąż go doceniają. Jest bohaterem roku 1920. Do trzech jego wydanych tam książek przedmowy piszą kolejno: marszałek Foch, czołowy polityk lewicy Paul Painlevé i marszałek Pétain. Focha odwiedza nowo mianowany attaché wojskowy ambasady RP w Paryżu kpt Jerzy Ferek-Błeszyński - piłsudczyk. Francuz przyjmuje go chłodno. Ale robi się niezwykle życzliwy, gdy słyszy, że Polak walczył u Sikorskiego.

Mundur na wieszaku

Niedziela, 12 maja 1935 r. Umiera Piłsudski. Przed pogrzebem Sikorski idzie do sklepu z wojskowymi odznakami. Od ośmiu lat jest w odstawce, mundur bezużytecznie wisi w szafie. W sklepie kupuje odznaki, bo armia wprowadziła nowe. Nie chce iść w kondukcie żałobnym "wybrakowany".

Dostaje jednak oficjalny zakaz pojawiania się na pogrzebie. Minister spraw wojskowych pisze, że nie mógłby "wziąć na siebie odpowiedzialności za zachowanie innych generałów w stosunku do jego osoby". Sikorski dostaje od znajomego zaproszenie do katedry św. Jana. Idzie tam incognito, w czarnym palcie i cylindrze, stoi w tłumie.

Pod rządami piłsudczyków Sikorski jest inwigilowany, czytają jego korespondencję. W kraju od dawna mnożą się przypadki najścia na mieszkania i pobicia osób niewygodnych. Sikorski w domu, między parasolkami, trzyma karabinek.

- Będę się bronił - informuje Adama Pragiera, byłego legionistę, działacza PPS.

W sierpniu 1939 r. nie ma wątpliwości, że będzie wojna, prosi marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego o przydział do jednostki wojskowej. Marszałek traktuje go jak powietrze. Ale Sikorski i tak chodzi w mundurze. 18 września ewakuuje się przez granicę z Rumunią.

Premier w hotelu Regina

Tylko Francja może dać pokonanym Polakom schronienie i broń. Sikorski jeszcze nie wie, że jemu - również urząd premiera.

Do Paryża dociera 24 września, przez Bukareszt. Czuje się niemal jak u siebie. Ma tu wpływowych przyjaciół z czasów wojny polsko-bolszewickiej, jest kawalerem Legii Honorowej. Francuzom nie przeszkadza nawet, że nie najlepiej mówi ich językiem.

Piłsudczycy mimo klęski nie chcą dzielić się władzą. Jednak wszystkie najważniejsze osoby w państwie internowane są w Rumunii. Prezydent Mościcki wyznacza na następcę Wieniawę-Długoszowskiego. Na premiera szykuje się dyplomata August Zaleski. Premier Daladier komunikuje jednak, że nie ma zaufania do Wieniawy i nie uzna premiera, którego on powoła.

Piłsudczykowski ambasador RP w Paryżu Juliusz Łukasiewicz odpowiada francuskiemu premierowi notą przeciw niedopuszczalnej ingerencji w wewnętrzne sprawy Polski. Ale Wieniawa rezygnuje z urzędu.

Francuzi nie chcą na swoim terytorium żadnych polskich awantur - interesuje ich tylko rząd zgody narodowej. Nowym prezydentem zostaje Władysław Raczkiewicz, piłsudczyk, dotychczasowy wojewoda pomorski.

Na czele rządu ma stanąć ktoś z antysanacyjnej opozycji. Sędziwy Ignacy Paderewski - przyjaciel Sikorskiego - zaleca, by był to generał. Tylko on ma dostatecznie znane nazwisko i niezbędny autorytet.

Już 30 września 1939 r. Sikorski zostaje premierem Rządu Jedności i Obrony Narodowej. Francuzi przydzielają Polakom Hotel de Regina przy rue Rivoli - duży i efektowny budynek w sercu Paryża. U wejścia staje posterunek żandarmerii, który wzbrania wstępu "niepowołanym".

- A należy do nich cała rzesza dygnitarzy przedwrześniowych: generałów, pułkowników, wysokich urzędników - notuje płk Leon Mitkiewicz, bliski współpracownik Sikorskiego.

Hotel de Regina błyskawicznie staje się centrum polskiego życia w Paryżu. Mitkiewicz opisuje: "Aż huczy ludźmi szykującymi się do objęcia różnych posad. Intrygi kwitną w całej pełni i biedni ludziska jak mogą tak podstawiają jeden drugiemu nogę. Bardzo to nasze - prawdziwe i polskie. W tych czasach!".

Senator znaczy wróg

Członkowie rządu w kościele polskim przy rue St-Honore po raz pierwszy od jesieni 1918 r. śpiewają: "Ojczyznę wolną racz nam zwrócić, Panie". Większość płacze.


Wcześniej, 28 września, w gmachu paryskiej ambasady RP gen. Sikorski przejmuje zwierzchnictwo nad wojskiem. Do oficerów mówi:

- Proszę panów, aby zapomnieli o tym, co nas dzieliło, a zwrócili się ku temu, co nas łączy, a przynajmniej łączyć powinno. (...) Nie będziemy tu robić żadnej polityki. Uprzedzam panów, że na żadną partyjną czy brygadową politykę nie ma i nie może być miejsca w polskim wojsku.

Sam Sikorski jest jednak zdecydowany na śledztwo w sprawie klęski wrześniowej i ukaranie winnych. - To konieczne - podpowiadają najbliżsi doradcy, min. Stanisław Kot i płk Izydor Modelski. Obaj są zaciekłymi antypiłsudczykami, wszędzie węszą spiski, mają opinię intrygantów. Za sanacji byli na cenzurowanym. Sam Sikorski nie ma wątpliwości, że jego wrogowie są gotowi odebrać mu władzę.

Zdarza mu się podejrzliwie dopytywać pracowników swojego sekretariatu o przeszłość. - I pan jest zakamuflowanym "sanatorem" - mówi serio do jednego z nich. - Nie, pan jest chyba zbyt inteligentny, by do nich należeć...

Śmieszny naród

Co zrobić z takim gen. Stefanem Dąb-Biernackim? Za Piłsudskiego - nadgorliwiec, zawrotna kariera. We Wrześniu porzucił swoich żołnierzy, uciekł z pola walki w cywilnym przebraniu. Za coś takiego powinien być oddany pod sąd. A on kilka tygodni po klęsce zjawia się we Francji i mówi, że chce służyć ojczyźnie.

Sikorski każe go aresztować. Zostaje zamknięty we francuskim więzieniu Sante. Dąb-Biernacki wysyła do prezydenta Francji skargi na Sikorskiego. Że zawłaszczył władzę, że nie jest żadnym frankofilem, tylko utajonym germanofilem.

Inni "źle widziani" trafiają do ośrodka odosobnienia w Cerizay. Wystarczy anonimowy zarzut, że źle wypowiadali się o nowym rządzie albo chwalą sanację. Trzymani są tam bez sformułowanych zarzutów.

Rząd nie robi też nic na rzecz uwolnienia internowanych w Rumunii.

Na całego pracuje za to rządowa "komisja dla rejestracji faktów i zbierania dokumentów" złożona z ludzi, których poturbowała piłsudczykowska Polska. Zapraszają do współpracy wszystkich, którzy mają do powiedzenia coś istotnego o okolicznościach wrześniowej klęski. Wrogo nastawiony do Sikorskiego historyk Władysław Pobóg-Malinowski tak opisuje owoce tego apelu:

- W sposób podły i nikczemny wyzyskiwano tragizm masy uchodźczej, zwłaszcza urzędniczego jej odłamu; ludziom przez burzę wyrzuconym z kraju na obcy bruk, biedakom pozbawionym dachu, niepewnym jutra, nieraz głodnym, pokazywano chleb - posadę w biurze, ale kazano składać "szczere zeznania" i "szczegółowe sprawozdania".

- Śmieszny naród!.. - komentuje Alexis Leger, ówczesny sekretarz generalny francuskiego ministerstwa spraw zagranicznych. - Przyszli tu jak żebracy i od razu zażądali trybunałów karnych i obozów koncentracyjnych.

Mój przyjaciel Churchill

Klęska Francji w czerwcu 1940 r. spada na Sikorskiego jak grom z jasnego nieba. Ufa swojemu wielkiemu sojusznikowi bezwarunkowo. - To potęga nie do pokonania, za kilka miesięcy będzie po Niemcach - mówi. Tymczasem Francuzi ukrywają przed nim sytuację na froncie, bywa, że do walki każą iść nieprzygotowanym jeszcze polskim oddziałom - grożą, że w przeciwnym razie odbiorą broń. Generał nie ma pojęcia, co dzieje się we francuskim rządzie, choć tam szybko górę bierze gotowość do kapitulacji. Sikorski wbrew wszystkim jedzie szukać swoich dywizji. Znika na tydzień, brak z nim łączności.

W tym czasie brytyjskie oddziały sojusznicze ciągną już w stronę Dunkierki. Ewakuacja jest kwestią godzin.

Sikorski wpada w panikę, gdy w końcu uświadamia sobie powagę sytuacji. Jedzie na wybrzeże, szuka ewakuowanego rządu. Wygląda, jakby się postarzał o dwadzieścia lat.

Rękę niespodziewanie wyciąga do niego Churchill. Jest gotów dać okręty do ewakuacji Polaków. Przysyła z Londynu samolot dla Sikorskiego i zaprasza na Downing Street. W generała wstępują nowe siły. Mówi Churchillowi o niezłomności Polaków. Ale ma jedno podstawowe pytanie:

- Czy premier Wielkiej Brytanii, a wraz z nim jego naród, odrzuca także wszelką myśl o kulawym kompromisie, za który zapłaciłaby Polska, a tym bardziej myśl o kapitulacji przed siłą niemiecką?

- Generale, jesteśmy razem na śmierć i życie - odpowiada Churchill. Serdecznie ściskają sobie ręce.

Churchill wie, że polskie oddziały we Francji biły się znakomicie. Wkrótce - z wielką pompą - podpisują z Sikorskim umowę o współpracy wojskowej

- Niech żyje Polska! - Churchill wznosi toasty po francusku. - Za odrodzenie wielkiej wolnej Polski!

Akcent ma okropny, ale mówi z wielkim uczuciem.

Sikorski wśród współpracowników podkreśla: zawarłem z Churchillem przyjaźń na śmierć i życie. Gdy podczas wizyty generała w USA okazuje się, że Niemcy uderzyli na Bałkany - generał chce wracać: - Churchill beze mnie może się załamać!

Czy jest pan człowiekiem Andersa?

Polskie notowania u Brytyjczyków zaczynają maleć od chwili wybuchu wojny niemiecko-radzieckiej. Churchill namawia Sikorskiego do rozmów z Sowietami. Generał wie, że to konieczność - zgadza się, lekceważąc zdanie prezydenta Raczkiewicza i protesty opozycji. Umowa z radzieckim ambasadorem Majskim jest kulawa, nie daje gwarancji wschodnich granic Rzeczypospolitej. Ale otwiera drogę do utworzenia polskiej armii w ZSRR i wydobycia z łagrów setek tysięcy uwięzionych Polaków.

- Nie mogłem z tym zwlekać, usłyszałem krzyki i błagania rodaków, którzy tam cierpią - tłumaczy przyjacielowi.

Jego kalkulacje są oparte na dwóch przesłankach. Polscy sztabowcy niemal bez wyjątku uważają, że ZSRR nie przetrwa niemieckiej nawałnicy. Ewentualnie - że Hitler i Stalin wykrwawią się wzajemnie w długotrwałym klinczu i potrzebna będzie konferencja pokojowa, na której karty rozda Zachód, a Polska wróci do swoich granic.

A jeśli ZSRR zwycięży? Polska jest wśród aliantów czwartą siłą, ma nie tylko wielki wkład wojskowy, ale i wywiadowczy. Brytyjczycy nie dadzą nas skrzywdzić.

Churchill mówi jednak coraz częściej: - Najpierw sami dogadajcie się ze Stalinem.

W listopadzie 1941 r. Sikorski jedzie do ZSRR. Odwiedza formowane polskie oddziały. W pociągu zaprasza płk. Klemensa Rudnickiego na rozmowę w korytarzu. Ma dla niego podarunek - dobry zegarek. Po wojnie Rudnicki zrelacjonuje prof. Janowi Ciechanowskiemu tamtą rozmowę.

- Proszę powiedzieć, jest pan człowiekiem moim czy Andersa?

- Ależ panie generale, jestem oficerem Rzeczypospolitej - odpowiada Rudnicki.

- Tak, wiem. Ale dobrze by było, gdyby napisał pan dla mnie od czasu do czasu jakiś raporcik o sytuacji.

Sikorski również innym rozdaje zegarki.

Na początku grudnia są na Kremlu. Niemcy stoją 60 km od Moskwy. Sikorski, Anders i Kot ze Stalinem i jego świtą zasiadają w jakiejś sali kinowej, oglądają wspólnie film o Armii Czerwonej i jej zmaganiach z III Rzeszą. Przez ściany Kremla przebija się odległy huk prawdziwej niemieckiej artylerii. Stalin jest w trudnej sytuacji, proponuje na osobności:

- Porozmawiajmy o przyszłych granicach, załatwmy sprawę. Nie będzie wielkich zmian, tylko czut-czut.

Sikorski proponuje zostawić to na później.

Ale nie będzie żadnego później. Bitwa o Moskwę jest punktem zwrotnym w tej wojnie, siła ZSRR rośnie. Niemcy ujawniają odkrycie zwłok oficerów pomordowanych w Katyniu. Churchill prywatnie mówi, że nie trzeba go przekonywać, kto to zrobił, i pyta Sikorskiego: - Co pan zamierza?

- Wyjaśnić, pokazać prawdę.

- To im nie zwróci życia, a zaszkodzi naszej współpracy z Rosjanami.

Wbrew brytyjczykom Polacy zwracają się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o pomoc w zbadaniu zbrodni. Stalin zrywa stosunki dyplomatyczne z rządem RP.

Piłsudski zabroniony

Sikorski nie może liczyć nawet na wsparcie polskiej opozycji. Jest przez nią zwalczany przy byle okazji - zbyt wiele wzajemnych urazów. Już wkrótce po przenosinach do Anglii oskarżali premiera o błędy i nieudolność. Myśleli, że w Londynie nie jest tak mocny jak w Paryżu. W lipcu 1940 r. prezydent Raczkiewicz próbował zdymisjonować Sikorskiego i powołać nowego szefa rządu. Powód: błędy popełnione we Francji. Brytyjczycy oświadczyli jednak, że interesuje ich tylko współpraca z premierem Sikorskim.

Sikorski z Kotem proponują płk. Leonowi Mitkiewiczowi - jako szefowi kontrwywiadu - by objął inwigilacją przeciwników politycznych rządu. Mitkiewicz odmawia.

W czasie wizyty generała w USA piłsudczycy tłumaczą amerykańskim dziennikarzom, że Sikorski przybywa prywatnie, bo jego rząd został odwołany.

Sikorski nie pozostaje dłużny. Bezwarunkowo tłumi wszelkie przejawy kultu Piłsudskiego. Nie wolno śpiewać legionowych pieśni, wieszać portretów Komendanta. Wielu przedwojennym oficerom konsekwentnie nie pozwala na powrót do armii. Kilkuset innych umieszcza w obozach odosobnienia Rothesay i Tighnabruaich na szkockiej wyspie Bute. Jest tam m.in. gen. Dąb-Biernacki, który śle do Sikorskiego obraźliwe listy i za karę zostaje oddany pod sąd polowy, zdegradowany, wydalony z wojska. Na prośbę polskiego premiera Brytyjczycy zamykają go w cywilnym więzieniu, skąd wyjdzie dopiero pod koniec 1943 r.

Wielu osadzonych pisze listy z błaganiem o zabranie z wyspy Bute do armii. Płk Mieczysław Paczkowski: "Znajduję się w tutejszym obozie tylko z powodu postawionych mi zarzutów, związanych z ewakuacją z Francji od dnia 3 XII 1940. Oczekuję na załatwienie mojej sprawy przez osiem miesięcy. Ustawiczne wyczekiwanie z dnia na dzień kompletnie wyczerpało mnie nerwowo i fatalnie odbija się na moim stanie zdrowia. Przypuszczam, że z łatwością udowodnię niesłuszność postawionych mi zarzutów. Kampanię wrześniową w Polsce odbyłem z wyróżnieniem, a we Francji pracowałem z całym oddaniem się. W październiku 1939 ojca mego aresztowano w Wilnie i wywieziono w głąb Rosji, a w lutym 1940 resztę mojej rodziny, w tym jedynego pięcioletniego syna Jerzego. (...) Proszę o przeniesienie mnie z tutejszego obozu na najcięższą pracę w pociągach pancernych, gdzie oficerowie są w charakterze szeregowych".

Załatwcie to ze Stalinem

Po zerwaniu przez Stalina stosunków dyplomatycznych z rządem RP Churchill zaczyna unikać kontaktów z polskim premierem.

Sikorski też nie ma ochoty na jałowe spotkania, zawiódł się mocno. Pojedzie więc do USA porozmawiać z Rooseveltem. Poprosi go o wsparcie w sprawie wschodnich granic. Tam nie traktują Polaków jak ubogich krewnych - rozumieją naszą wielką rolę w walce, dają 12,5 mln dolarów rocznie na podziemną działalność w okupowanym kraju.

Kiedy jednak pod koniec listopada 1942 r. Sikorski spotyka się z Rooseveltem, oprócz komplementów nie dostaje nic. Za to w brytyjskiej i amerykańskiej prasie jest mnóstwo krytycznych artykułów o Polakach - jako politycznych awanturnikach, którzy szkodzą alianckiej sprawie i oczerniają Rosjan, co jest bardzo na rękę Hitlerowi. Jest też dużo dobrego o ZSRR.

Finis Poloniae

Z samobójstwem Wieniawy było tak:

Rok przed śmiercią wysłał z Nowego Jorku list do Sikorskiego: "W przygotowanej robocie należy wystartować od pokazania, że absolutnie przestały istnieć kwestie personalne, koterie i jakieś sprawy partyjne, tak szkodliwe i tak nieistotne wobec faktu, że Polską rządzą Hitler i Stalin, i wobec chmurnej naszej przyszłości (...) Zaznaczam przy tym, że wprost nie widzę dla siebie możliwości życia poza służbą w wojsku i udziałem w walce przeciw ciemiężycielom Polski".

Sikorski rzeczywiście zamilkł na wiele miesięcy. Jednak gdy przybył do Ameryki pertraktować z Rooseveltem, zaprosił Wieniawę na rozmowę w cztery oczy. Zaproponował Hawanę. Po przeszło godzinie wyszli z pokoju wyraźnie rozluźnieni.

Po latach Antoni Słonimski skomentuje zachowanie Sikorskiego: "Nie bez wyraźniej złośliwości dał mu jakieś drugorzędne stanowisko. Wieniawa przyjął to upokorzenie, co mieli mu za złe towarzysze legionowi".

Wieniawa miał jednak dosyć polsko-polskiej wojenki. Malarka Irena Lorentowicz krótko przed jego samobójstwem była świadkiem sugestywnej sceny: "Tego dnia szłam ulicą, obok kawiarni w dole miasta, gdzie na tarasie siedzieli pułkownicy i z boku naprzeciw nich Wieniawa. Oni wściekli i gadatliwi, zwłaszcza Rajchman, Koc, Jędrzejewicz - Bolesław blady, milczał. Było w tym coś niezwykłego, czego nie mogę zapomnieć".

Potem Rajchman - Henryk Floyar-Rajchman - twardy piłsudczyk, emocjonalnie wyjaśnił sprawę Wieniawy swojemu koledze, płk. Marianowi Romeyko: "On, Wieniawa, człowiek najbliższy Komendanta, ten jego ukochany, ten Bolek, jego powiernik, zdradził swego wodza. Pogodził się, porozumiał z największym wrogiem Komendanta... Może największym, jakiego kiedykolwiek miał Piłsudski... Wieniawa sam to zrozumiał, zrozumiał dobrze... Szkoda, że tak późno... bo musiał zrozumieć, że za to musi zapłacić. Tak, zapłacić... zapłacić swym życiem... wykupić się z tej hańby...".

Tuż przed samobójstwem Wieniawa napisał do Rajchmana: "O, Henryku, wiem, jak potrafisz być okrutnym. Błagam Cię, nie mścij się po mojej śmierci na Bronce i Zuzi".

Podczas ostatniej wizyty w USA premier spotkał się z wdową po Wieniawie. Długo rozmawiali na osobności. Nie rzuciła oskarżeń pod adresem Sikorskiego.

- Ojciec nie widział szans dla naszej ojczyzny, uważał, że to koniec, Finis Poloniae - mówi po latach córka Wieniawy.

Zagrajcie Pierwszą Brygadę

W styczniu 1943 r. w polskich dywizjach w Szkocji rozchodzi się wieść, że naczelny wódz po wizycie w USA ma coś ważnego do powiedzenia. Cholerna plucha i niesamowite błoto. Niektóre jednostki całą noc jadą, żeby zdążyć. Dyskusje: "Ogłosi układ o nowych granicach?", "A może wypowie Brytyjczykom służbę i przeniesiemy się do Ameryki?". Kilkanaście tysięcy mężczyzn ustawia się w czworoboku, witają wodza gromkim okrzykiem. Jeden z dowódców wydaje komendę: "Żołnierze - do mnie!". Oddziały łamią szyki i biegną w stronę trybuny, otaczają Sikorskiego. Premier widzi morze hełmów i zaciekawione, ufne twarze. Wie, że wielu z nich to Kresowiacy. Zaczyna przemawiać, ale samymi ogólnikami, ogranymi hasłami, że trzeba pokonać Niemca, że mamy powody do dumy.

Wieczorem polscy oficerowie siadają w kasynie, przy palącym się kominku.

- Nie wiem, po co było to całe zamieszanie - stwierdza jeden. - Czysty pic na wodę.

Nikt nie oponuje.

Sikorski chce być blisko swoich żołnierzy, potrzebuje tego bardziej niż kiedykolwiek. W maju 1943 r. leci ze świtą na Bliski Wschód do polskiego II Korpusu.

Zaraz po wylocie ktoś dzwoni do ministra Karola Popiela i dwóch innych osób, by poinformować, że samolot Sikorskiego rozbił się, wszyscy zginęli. Minister sprawdza - to na szczęście tylko żart w złym stylu.

Inspekcja ma trwać kilka tygodni, generał się cieszy, bo ma dość Londynu. Kreśli wielkie plany. Mówi, że jeszcze nie wszystko stracone, że poleci do Moskwy pogadać ze Stalinem.

Jest w dobrym humorze. W czasie wizyty w jednej z dywizji mówi: - A, niech będzie. Zagrajcie "Pierwszą Brygadę", wasza orkiestra na pewno to umie!

Do Londynu wraca na początku lipca - przez Gibraltar.

Korzystałem z: Leon Mitkiewicz, "Z generałem Sikorskim na obczyźnie. Fragmenty wspomnień", Paryż 1969; Władysław Pobóg-Malinowski, "Najnowsza historia polityczna Polski 1864-1945", Londyn 1960; Karol Popiel, "Generał Sikorski w mojej pamięci", Warszawa 1985; Edward Raczyński, "W sojuszniczym Londynie", Londyn 1960; Olgierd Terlecki, "Generał Sikorski", Kraków 1981-83



Generał Władysław Sikorski. Listopad 1942 r.




Generał Władysław Sikorski (obok stoi gen. Tadeusz Klimecki, który zginął w katastrofie wraz z gen Sikorskim). Listopad 1942 r.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Obrona Wybrzeża 1939 r. Strona Główna -> Ciekawe strony i inne tematy Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
deoxGreen v1.2 // Theme created by Sopel stylerbb.net & programosy.pl

Regulamin